czwartek, 3 października 2013

Gajeel x Levy (part 4 - end)


Levy znajdowała się pośrodku pustyni szarego piasku, z którego zachodni wiatr tworzył niewielkie, nieregularne wydmy.

Miała wrażenie, że już kiedyś była w tym miejscu. Wiedziona nagłym impulsem skupiła spojrzenie na horyzoncie. Szarość piasku przechodziła w chłodny błękit nieba, łącząc niebo z ziemią. Spadło na nią uczucie ograniczenia. Ta ogromna przestrzeń... Z czym jej się kojarzyła?

Tak, już pamiętała. Była na szczycie, w centrum tak jak teraz. Czuła niezachwiany, płynny przepływ energii przez jej ciało, przez wzgórze, dolinę. Z tą różnicą, że wtedy była cała w uniesieniu, podniecona tym, co przeżywała. A tutaj przestrzeń nie wiązała się z wolnością. Tutaj jej całym, zamkniętym światem była ponura pustynia i ograniczające niebo.

Rozejrzała się jeszcze raz po okolicy. Nagle krajobraz zaczął się zmieniać. Dookoła poczęły wyrastać góry, które piętrzyły się wolno ku niebu. Uczucie klaustrofobii wzrosło. Patrzyła jak coś, co było pełne przestrzeni zamienia się w kulistą klatkę, która zostawiała na górze mały otwór na niebo.

A niebo nie było piękne. Nie obiecywało wolności, jedynie szarą obojętność.

„...wirują leniwie ogromne bańki” „unoszą się...”

Skąd ten szept, skąd te słowa? To było wspomnienie... I to była obecność. Kogo?

Bańki powoli płynęły ku górze, by zatrzymać się na pewnym poziomie i opaść ku szaremu piachowi. Obserwowała je z zafascynowaniem, bo był to jedyny barwny element krajobrazu. I skutecznie odwracały jej uwagę od poczucia ograniczenia i zamknięcia.

Przewrotne, figlarne bańki bawiły ją lekkim tańcem. Takie wolne, wyzwolone, jednocześnie zmienne i ulotne.

Wyciągnęła dłoń ku jednej z nich.

„NIE STOISZ”

Jej ciało zadrżało gwałtownie i cofnęła się chwiejnie. Bańki oddaliły się, były poza jej zasięgiem.

Nie stoję. Ja nie stoję. Żyję. Ja żyję?

Bańki przenikające przez ziemię. Nie pękają.

Zamknięte niebo. Uwięziona w skalistym więzieniu.

Tylko niebo... Ogranicza.

Obojętny błękit czy wschodzące gwiazdy?

Jestem tutaj czy nie?

Nie mogła oderwać wzroku od tego widoku.

Nie stoję, nie stoję. Co robię?

Drzewo nie umiera. Oddech góry jest wieczny. Stoję, nie stoję. Drzewo, góry, strumień.

Już pamiętam. Wystarczy się zanurzyć, by przestać patrzeć na niebo. Wystarczy się zanurzyć, by to przerwać.

Istnieję, nie istnieję. Pod wodą nie da się oddychać.

Zanurzyła się w piachu.

Była w centrum. Czuła to. Bańki nie były jej wolnością. One tylko przenikały przez materię. Były elementem stałym, pomimo swej zmienności.

Już nie widzi nieba. Wie, że ono tam jest. Nie potrzebuje na nie patrzeć.

Zamknięcie, przestrzeń wolności, skaliste więzienie, ograniczenia... To już jej nie dotyczy. Utonęła w piachu. Nareszcie może powiedzieć: JESTEM. Nie musi patrzeć, słyszeć, dotykać. Jej serce jest otwarte. Wie, co robić.

Czuje drzewa, myśli zwierząt, szept potoku. W przyrodzie nic nie umiera...

Przypomina sobie kim jest. Przypomina sobie jego twarz. Wie, że miał rację, już wie, co czuje. Chce być świadomy siebie, inaczej nie da rady żyć. Chaos w oczach jest istotą jego bytu. Nie można go poskromić, ugłaskać. Inaczej zniszczy się go. Teraz to zrozumiała.

Jestem Levy, przypomina sobie. Levy, pani swego pustkowia.

Obraz zaczyna się rozmywać, a ona myśli jeszcze: miał rację, ten głos miał rację. N i e s t o j ę.


x X x

Levy otworzyła oczy. Ogarki świec się dopalały, chłód nocy wdarł się do groty wraz z zapachem mgły.

Gajeel półleżał obok niej; widać, że walczył ze zmęczeniem. Niebieskowłosa nie dała mu znaku, że odzyskała przytomność. Wiedziała, że oczekuje on konkretnych słów.

Odchrząknęła.

– W przyrodzie nic nie umiera.

Skupiła na sobie spojrzenie drapieżnych oczu. Wydawało się jej, że nieznacznie odetchnął.

– Wróciłaś.

Oparła się na łokciu.

– Tak, i mam wrażenie jakby przebudził się we mnie dodatkowy zmysł.

Ciemnowłosy zawahał się.

– Wyjdę na wielkiego głupka jeśli zapytam, co ty bredzisz?

Levy roześmiała się czysto, swobodnie. Wsunęła dłoń w jego włosy.

– Wiem już na czym polegał twój trening z Metalicaną. Zrozumiałam. I będę skłonna cię zabić. Sprawi to, że będę niesamowicie samotna... Dlatego bądź blisko do tego czasu, dobrze?

Smoczy Zabójca znieruchomiał, a ona błądziła dłonią w jego długich włosach. Przyglądał się jej uważnie, z niedowierzaniem i rezerwą.

– Nie sądziłem, że taka jest prawdziwa ty.

Magiczka ponownie się roześmiała. Smakowała uczucie lekkości z jaką jej to przyszło.

– Nie rób sobie złudzeń. Nadal nie będziesz mógł mnie podglądać gdy się przebieram – zaczerwieniła się delikatnie. – Czuję, jakbym mogła w pełni używać mojej mocy. To wspaniała świadomość.

Po tych słowach mocno wtuliła się w jego włosy. Czuła, że wciąż nie był pewien jej słów. Objął ją i pochylił się do ucha.

– Co tam zobaczyłaś, Levy?

– Samą siebie. – odpowiedziała bez wahania. – Medytacja na górze, patrzenie w niebo w gorących źródłach... to były bodźce na których oparło się doświadczenie, które przed chwilą przeżyłam. Jednak mam wrażenie, że było tam coś z zewnątrz. Coś co było jak wspomnienie, którego nie jestem w stanie sobie przypomnieć.

Gajeel pokręcił głową.

– To nie byłem ja.

Milczała chwilę, zatracona w tym, co odkryła głęboko w sobie. Po chwili zapytała:

– Właściwie w jaki sposób udało ci się mnie tak głęboko uśpić?

– To dłuższa historia – zbył ją mężczyzna i ujął w zęby kosmyk jej włosów.

Levy cofnęła dłonie, błądzące po plecach ciemnowłosego i odsunęła się na tyle, na ile pozwoliły jej obejmujące ciasno ramiona Zabójcy Smoków.

– Mamy czas.

Gajeel westchnął. Nie lubił długich wywodów.

– Jak wiesz, wychował mnie smok. – zaczął – Niewiele osób ma świadomość, że smoki mają dość specyficzny sposób spania. Gdy już zasną, to aura wokół nich jest tak mocna, że narzucają swoje sny wszystkiemu wokół, co ma słabszą wolę od nich samych. Z początku nie mogłem się do tego przyzwyczaić, ponieważ byłem zdeterminowany przez sny Metalicany. Budziłem się wtedy gdy on i zasypiałem, śniąc jego sny. Ale po czasie nauczyłem się podobnej sztuczki, której on używał. Gdy pierwszej nocy byłaś rozkojarzona, bez problemu poddałaś się mojej woli i mogłem wprowadzić cię w lekki trans i w miarę nim sterować. Idealną sytuacją było to, że chorowałaś. Miałaś osłabioną odporność zarówno ciała jak i ducha.

Levy w zamyśleniu pokiwała głową.

– Jednak nie mogłem cię wprowadzić w taki stan po naszej kłótni. Byłaś raczej skora do walki niż do pójścia na ustępstwa – Gajeel uśmiechnął się krzywo. – Więc wykorzystałem to i zesłałem na ciebie stan głębokiego snu. Co prawda nie mogłem go kontrolować, ale liczyłem, że dasz sobie radę sama.

– A co by było gdyby mi się nie udało?

Ciemnowłosy pokręcił głową. Zacieśnił uścisk i wplótł dłonie w jej włosy.

– Na szczęście nie musimy się nad tym zastanawiać – ściszył głos do szeptu i musnął wargami jej szyję. Dziewczynie natychmiast przeszła ochota na rozmawianie o czymkolwiek.

Odchyliła kark, poddając się nieśpiesznym pocałunkom ciemnowłosego. Mężczyzna zdziwił ją kolejny raz. Spodziewała się gwałtowności i chaosu, a spotkała się z powolnymi, delikatnymi pieszczotami.

Zza grubej kotary, przesłaniającej wejście dobiegały stłumione odgłosy nocy. Cichy szum wiatru w szczelinach, szeleszczące liście nielicznych, pobliskich drzew, zawodzenie samotnego wilka.

Oni byli odcięci od tego. Wokół nich trwała niemal namacalna cisza, a w środku buzowała krew. Oboje wyczuwali siebie nawzajem, jakby byli jedynymi źródłami dźwięku na całym świecie. Tamto, poza granicami ich ciał, nie istniało.

Powolność Gajeela, gdy zdjął jej bluzkę. Gorąco jego dłoni na jej drżącym ciele. Bezgłośne pocałunki na jej ramionach, a potem piersiach. Słabe światło ginące na jego wyrzeźbionym torsie. Jej łydka nieśmiało ocierająca się o jego łydkę.

Urywany oddech. Namiętność rozwartych ust. Wewnętrzny krzyk podczas stykania się ciał. Własne gorąco, które wydaje się być w ledwo ciepłem w porównaniu z żarem drugiej osoby. Zamglone spojrzenie.

Nim się spostrzegła, była naga i on był nagi. Spleceni w intymnej muzyce ciał nie zwrócili na to uwagi. On wyczuł jej słabości, a ona nie była w stanie zrobić nic, prócz oddawania się rozkoszy, którą jej dawał.

Ich skóra była wilgotna, a włosom poplątały się kroki coraz to szybszego tańca. Głośność, którą czuli w swoich ciałach wyszła na zewnątrz poprzez urywane jęki.

Powolność gdzieś zniknęła, a spokój ustąpił namiętności. Ciemnowłosy jedną ręką objął jej szyję, a drugą sięgnął niżej. Dziewczyna była całkowicie zdominowana przez ogromne ciało mężczyzny, jednak podobało się jej to uczucie. Tak samo jak wiedziała, że nie ujarzmi chaosu Smoczego Zabójcy, wiedziała też, że nie wyzbędzie się swojej natury, którą dopiero co w pełni poznała.

Mężczyzna cofnął się na chwilę i złapał z nią kontakt wzrokowy. Potwierdziła.

Wszedł w nią powoli, pochylił twarz do pocałunku, by zagłuszyć jej krzyk. Ale ona nie zamierzała krzyczeć. Zamknęła oczy, spróbowała rozluźnić nieco mięśnie i objęła rękami jego plecy.

Wpiła się mocniej w jego wargi, gdy zaczął się poruszać narzucając tempo. Jego długie włosy zsunęły się na jej ramiona i twarz, a wystające grudki żelaza ocierały się o policzek. Czuła, że zaczyna brakować jej oddechu, czuła gorąco, które znajdowało się w niej, czuła, że zaraz będą na krawędzi.

Mężczyzna zatracił się zupełnie, nie zważał na jej ból, zaprzestał pocałunków, jedynie obejmował ją coraz mocniej i mocniej, zaciskając palce na delikatnym ciele. A ona pragnęła więcej, pragnęła już końca, nie wytrzymywała w tym szaleńczym opętaniu. Była zachłanna razem z nim, razem z nim chciała osiągnąć spełnienie.

Ciemnowłosy napiął wszystkie mięśnie i gwałtownie skończył w niej, wydając dziki, pełen rozkoszy krzyk. Opadł na jej ciało. Dziewczyna jęknęła, gdy przygniótł ją swoim ciężarem.

– Gaj...eel... Nie mogę oddychać – wydusiła z siebie, a mężczyzna drgnął zaskoczony barwą jej głosu. Przetoczył się na bok i objął ją ramieniem. Ich splecione ciała stygły szybko w chłodzie nocy, a oddechy wyrównywały się. Leżeli tak, rozkoszując się rozluźnieniem, które ogarniało ich ciała i wzajemną bliskością.

– Dobrze wybrałem – mruknął ciemnowłosy, przerywając ciszę. Levy pogłaskała go po torsie.

– Musisz mówić o zabijaniu w takiej chwili?

Mężczyzna pochylił się nad nią i pocałował ją.

– Dobrze wybrałem osobę, której powierzyłem moje tajemnice. To miałem na myśli.

Dziewczyna uniosła głowę i oparła się na łokciu. Wcale nie ma wąskich ust tak jak sądziłam, uświadomiła sobie Levy, wpatrując się w niego. On również się jej przyglądał spod przymrużonych powiek. Kiedyś nie widziała nic prócz jego oczu. Kiedy to się zmieniło?

– Twoje tajemnice zazwyczaj ocierają się o granice śmieci – odpowiedziała mu, nie wiedzieć czemu, uśmiechając się.

Dotknęła jego dolnej wargi i przeciągnęła po niej palcem. W jego oczach pojawił się zwyczajowy niebezpieczny błysk.

– To jak: gotowa na następną rundkę?


x X x
end.

Nikano, 10.2013
characters by Hiro Mashima

8 komentarzy:

  1. Właśnie sobie przypomniałem, Weroniko, że miałaś przestać "walić" ogromne dziury między zdaniami i jestem rad, że Ci się udało.

    Mógłbym się doszukiwać jakiś błędów (Bo 2 razy początek, to trochę irytujące), ale niezbyt czuję się o takiej godzinie do tego gotowy.

    Co do, że tak powiem, erotycznego sznytu, to trochę krótko :D
    Serio, mało jakoś opisałaś, lecz nie powiem, lepiej niż niektórzy... No dobrze, fajnie, fajnie, ale do rzeczy. Ciekawy pomysł i dobre wykonanie, bez zbytnich stylistycznych odchyleń.

    PS. Może po prostu mi się wydaje, że zbyt krótko. Możliwe, ale ładnie. Brawo.
    Tak jakoś mi się przypomniało: http://www.youtube.com/watch?v=8MF3P2j9pGI

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O BO, jak to się stało... Dziękuję Ci bardzo, że mi o tym powiedziałeś. Cholera, ale ze mnie gapa.

      Nie umiem zbytnio opisywać takich intymnych rzeczy i jest to dla mnie wieelkie wyzwanie. Poza tym jakoś erotyka w tym erotyku wydawała mi się drugoplanowa XD

      Branoc, do jutra

      Usuń
  2. Hej! Trafiłam tu dopiero dzisiaj i skończyłam czytać od razu, jak zaczęłam. :3 Powiem Ci, że bardzo mi się spodobał ogólny pomysł, miejsce, wydarzenia... Ale wydaje mi się, że jest to zbyt krótkie. Zakończone w chyba dobrym momencie, ale krótkie. Czuję niedosyt, i to dość mocny. :D Bardzo mi się spodobało to, co napisałaś. :3 Zawarłaś tu wspaniały klimat i oddałaś w całości Gajeela jakiego odbieram. Nie ma tu żadnego szału czy haosu, prócz tego widocznego w jego oczach. Dziękuję Ci ślicznie, że mogłam przeczytać coś tak miłego, przyjemnego i interesującego. :3 Jest jeszcze coś co chyba muszę skomentować... Scena erotyczna, tak. Też uważam, że za krótko opisana, ale i tak o wiele lepsza niż te, które można znaleźć. (Nie żebym szukała, czy coś... Po prostu jak szukam czegoś o tej tematyce, to prędzej czy później będzie scena erotyczna.) Zauważyłam, że erotyka ma tu drugie miejsce, ale nie chodzi mi o nią samą. Nie jakieś "On ją rżnie coraz mocniej, ją boli ale dobrze", tylko nooo, nie umiem ubrać w słowa. Myślę, że domyślasz się czego może mi tu brakować. Całościowo to podobało mi się bardzo i jeszcze raz dziękuję. :3
    Pozdrawiam, życzę weny. :)
    PS: Nie obrażę się jak jeszcze napiszesz coś takiego o Gajeelu i Levy. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za twoje powdziękowania (XD)
      Co do opowiadania to cieszę się, że ci przypadło do gustu. Jednak od razu mówię, że jest to opowiadanie zakończone. Jeśli napiszę coś o Gajeelu i Levy (których jako parę bardzo lubię, więc niewykluczone iż coś o nich powstanie) to będzie to osobna rzecz.
      Pozdrawiam i tobie również życzę weny;)

      Usuń
    2. Domyśliłam się, że skończyłaś to opowiadanie :P Też bardzo lubię Gajeela i Levy, przeszukałam już chyba całe google i przeczytałam każde opowiadanie, które miało sens i było napisane po polsku, a nie po polskiemu :P prawdopodobnie już nic więcej nie znajdę, a sama nie napiszę. Wolę czytać, niż pisac :/ Ale mam nadzieję, że jeszcze coś tu u Ciebie zobaczę ^^
      Kolejne pozdrowienia :D

      Usuń
  3. Pomysł jest genialny. Szkoda ze nie pociągnęłaś tego dalej, no ale cóż. Duużoo weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda , że to już koniec ;C Mimo wszystko mogłabym czytać to ciągle i ciągle ^^
    Pewnie nie raz jeszcze powrócę do tego opowiadania ^^
    Życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę rzeczy stylistycznych i edycyjnych, ale przecież to było z 10 lat temu :D Chyba więcej zrozumienia (więc i przyjemności z czytania) miałobym, gdybym znało ten świat i postaci.

    OdpowiedzUsuń

Komentować każdy może, ale i od każdego wymagana jest kultura. Krytyka tak, wulgarność i chamstwo - tam są drzwi.